Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku niewyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nawigacja

Kalendarium II wojny światowej - "Kurier Siemiatycki" 2007, nr 6

czwartek, 16 kwiecień 2015 16:27

Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Epizody wojenne

„Kurier Siemiatycki” 2007, nr 6

Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz

Była wczesna wiosna 1945 roku. Posterunek milicji, do którego przyprowadzono Polaków mieścił się, jak wspomniano w poprzednich odcinkach, na dzisiejszej ul. Pałacowej, róg Zaszkolnej. Przed posterunkiem zwykle stał lub przechadzał się któryś z funkcjonariuszy. Przestrzeń zarówno w kierunku placu dzisiejszej ul. 11 Listopada była niezabudowana. Z ulicy Pałacowej było widać, co dzieje się w centrum rynku, jak i na ul. 11 Listopada. Szedłem wówczas ulicą Pałacową w kierunku naszego rynku. Było to na wysokości szkoły. Widzę, że wschodnią częścią rynku, w kierunku ul. 11 Listopada ruszyła czarna limuzyna. Wkrótce ze schodów restauracji „Katiuszy” wybiegła właścicielka z krzykiem: „Łapcie złodzieja!” Biegła w kierunku posterunku milicji. Stojący przed posterunkiem funkcjonariusz oddał z karabinu jeden strzał, następnie drugi do przyśpieszającej czarnej limuzyny.  Wreszcie przyklękną na kolano i oddał trzeci strzał. Ale samochód przyśpieszył i pojechał w kierunku tzw. Łojek i Walendziuk. Gdzie dalej pojechał? Do Siedlec czy Sokołowa? Będzie to do końca tajemnicą. A co ukradli złodzieje? Jak wspomniano w poprzednim odcinku, ówczesne restauracje były pełne klientów. Tam skupiało się życie towarzyskie. Cztery restauracje w rynku i cztery pełne, zaludnione po brzegi. Złodzieje zabrali cały dzienny utarg pani Katiuszy i odjechali.

Warto też słowo poświęcić innej restauracji, a mianowicie „Czarnej Mańce”. Tę restaurację upodobała sobie młodzież ze Słoch Annopolskich. Starsi Siemiatyczanie pamiętają, jak w karnawale wieczorem o 20-ej czy 21-ej godzinie, gdy się wyszło na dwór, to słychać było śpiewy: „Za prehajte chłopczyki koni...” albo „Katiuszę”. To młodzież wracała sankami do domu. W restauracji „Czarnej Mańki” częstymi gośćmi byli funkcjonariusze NKWD i UBP. Radzieccy żołnierze wracający z wojny wieźli różne „trofiejne” rzeczy. Jeden z rodziców mieszkający w rynku odkupił od żołnierza radzieckiego trąbkę. Synek, kiedy zobaczył ten upragniony instrument wyszedł wieczorem przed dom (obok restauracji) i zaczął po swojemu trąbić. Nagle zrobił się ruch. Funkcjonariusze z restauracji zaczęli wybiegać na dwór z pretensjami do ojca chłopca. Do kogo on wysyłał sygnały? Z trudem udało się wytłumaczyć funkcjonariuszom całe zajście, ale też trochę się dostało niesfornemu chłopcu. Tym chłopcem co to „wysyłał sygnały” był dzisiejszy burmistrz Miasta Siemiatycze p. Zbigniew Radomski.

Czytany 2373 razy